Tobiasz Bocheński: Kandyduję, by bronić polskich interesów.

Red. Dzień dobry, już w najbliższą niedzielę odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Zacznę od nietypowego pytania – jakiej frekwencji się Pan spodziewa? Sondaże wskazują, iż do urn pójdzie zapewne mniej niż połowa uprawnionych.
 
Tobiasz Bocheński: Dzień dobry Panie Redaktorze, rzeczywiście to dość zaskakujące pytanie, gdyż jako kandydat do Europarlamentu raczej skupiam się codziennie na zachęcaniu Polaków do wyborczej aktywności, nie zaś na śledzeniu sondaży. Natomiast mam ogromną nadzieję, iż w obliczu tak wielkich wyzwań dla Europy i Polski większość obywateli nie pozostanie obojętna i skorzysta z demokratycznego prawa do decydowania o sobie. W przeciwnym razie o naszej przyszłości rozstrzygną Niemcy,
Francuzi, Holendrzy czy inne narodowości, które nie odpuszczą eurowyborów. 
 
Red. Wszyscy politycy zgodni powtarzają, iż
tegoroczne eurowybory są absolutnie najważniejsze w historii naszych dwóch dekad w Unii Europejskiej oraz że stoimy na rozdrożu, zatem trzeba zdecydować o kierunku ustrojowych zmian we wspólnocie. Czy rzeczywiście stawka wyborów jest tak znacząca?
 
TB: Nie ma cienia przesady w twierdzeniu, iż nigdy wybory do Parlamentu Europejskiego nie odbywały się w tak istotnym momencie
ustrojowych przekształceń w Unii Europejskiej. W listopadzie 2023r. europosłowie minimalną większością przyjęli rezolucję z 267 poprawkami do unijnych traktatów, rozpoczynając formalnie procedurę ich zmiany. To skrajnie niebezpieczne rozwiązania, zmierzające do stworzenia
scentralizowanego superpaństwa, w którym Polska, już nie jako suwerenne państwo, nie miałaby nic do powiedzenia, gdyż utracilibyśmy władztwo nad własnymi losami. Projekt elit brukselskich to odebranie prawa weta w kluczowych obszarach, odebranie państwom narodowym kompetencji w 8
fundamentalnych sferach, narzucenie waluty euro czy wypychanie Ameryki z Europy przez tworzenie równoległej do NATO europejskiej unii obronnej. Horrendalne plany lewicy, na które nie możemy się zgodzić, jeśli cenimy
niepodległość naszej Ojczyzny. Dlatego, między innymi, zdecydowałem się kandydować w wyborach 9 czerwca, by zatrzymać opisany proces, by walczyć o powrót Unii do wolnościowej koncepcji Europy Ojczyzn bez ideologicznych absurdów. 
 

Fot. PAP/Paweł Supernak


Red. W mijającej kampanii wyborczej jednym z dominujących tematów było bezpieczeństwo, a w kontekście europejskim Pakt Migracyjny, ostateczni przyjęty 14 maja 2024r. przy sprzeciwie Polski. Jak ocenia Pan unijną odpowiedź na napływ setek tysięcy nielegalnych migrantów?
 
TB: Przede wszystkim warto uściślić – w maju rząd Donalda Tuska formalnie mógł być przeciw na Radzie UE, gdyż było to jedynie postawienie kropki nad i w formule głosowania większościowego. Natomiast Polska, tak
jak każde inne państwo, miała jedną okazję, by zablokować Pakt Migracyjny – 20 grudnia 2023r. podczas finalizowania negocjacji nad
kształtem poszczególnych aktów prawnych wchodzących w skład paktu. Jednak wówczas Donald Tusk zajęty był siłowym przejmowaniem mediów
publicznych, nie zaś skuteczną  walką o polskie interesy. W Parlamencie
Europejskim chciałbym działać dokładnie odwrotnie – bez fanfaronady i okłamywania opinii publicznej, za to konsekwentnie, rozważnie i odważnie zarazem, zawsze z myślą o dobru naszej ojczyzny. W tej optyce
przymusową relokację migrantów oceniam jako skandaliczny koncept, który należy odrzucić w trosce o bezpieczeństwo Polek i Polaków. Nie możemy narażać zdrowia i życia naszych obywateli, nie możemy dobrowolnie
zgadzać się na wzniecanie konfliktów społecznych oraz milcząco akceptować ograniczania naszej suwerenności. Polska ma prawo samodzielnie prowadzić politykę migracyjną, kładąc nacisk na zachowanie
tożsamości kulturowej naszego narodu i efektywnie broniąc naszych granic. 
 
Red. Czyli wybrałby Pan opcję uiszczania tzw. „obowiązkowej daniny solidarnościowej”, alternatywną wobec przyjmowania migrantów?
 
TB: Nie. Wybrałbym opcję zgodną z prawem, polskim interesem i słusznymi oczekiwaniami Polaków. Pakt Migracyjny powinniśmy zaskarżyć do Trybunału Sprawiedliwości Unii Europejskiej i nie ulegać unijnemu
dyktatowi, który sprzeczny jest z obowiązującymi traktatami.
 
Red. W kampanii wyborczej poruszał Pan często wątek unijnego Zielonego Ładu. Jak rozumiem przeciwdziałanie zmianom klimatu nie będzie Pana priorytetem w PE?
 
TB: To kolejne odwracanie pojęć, które próbuje narzucić nam europejska lewica, a w gruncie rzeczy międzynarodowe koncerny, które forsują szaloną politykę klimatyczną. Unijny Zielony Ład, polityczne dziecko socjalisty Fransa Timmermansa, powinien trafić jak najprędzej tam, gdzie jego
miejsce – do kosza. Obłędna ideologia narzucania Europejczykom kolejnych eko-podatków, ograniczeń i zakazów nie ma nic wspólnego z rzeczywistą, godną pochwały troską o naturę. Jako polski patriota zamierzam dbać o własny naród, nie zaś roić o ratowaniu planety, tym bardziej w sytuacji, gdy Unia Europejska odpowiada za mniej niż 7%
światowych emisji CO2. W niedawno opublikowanym sondażu pracowni PBS aż 78% Polaków opowiedziało się za odrzuceniem obecnej wersji
Zielonego Ładu i tym wskazaniem będę się kierował. Należy zrewidować dyrektywę budynkową, która narzuca wielosettysięczne koszty przymusowych remontów domów. Należy zmienić konstrukcję podatku ETS
2 na transport i budownictwo, gdyż w przeciwnym razie już za trzy lata ceny
paliw oraz koszty ogrzewania mieszkań i domów osiągną astronomiczne rozmiary. Należy zrezygnować z zakazu sprzedaży samochodów spalinowych. Należy w końcu zdjąć z barków rolników narzucane im unijne
obciążenia. Takie cele będę stawiał sobie w nadchodzącej kadencji Europarlamentu, jeżeli wyborcy zaufają mi 9 czerwca. Z pewnością
odrzucenie Zielonego Ładu, który każdego dorosłego Polaka kosztować będzie 1200 zł miesięcznie (tak wyliczył francuski Instytut Rousseau), potraktuję priorytetowo. 

Fot. Tobiasz Bocheński (FB)


Red. Oprócz tematyki europejskiej, kampania Prawa i Sprawiedliwości pełna była odniesień do działań rządu obecnej koalicji. Krytykowaliście między innymi niejednoznaczne stanowisko gabinetu Donalda Tuska ws. wielkich inwestycji. Czy o tym również w jakiejś mierze zdecydują Polacy 9 czerwca?


TB: Jako Prawo i Sprawiedliwość jesteśmy jedynym gwarantem kontynuowania budowy Centralnego Portu Komunikacyjnego, elektrowni atomowych, drogi wodnej na Odrze i innych aspiracyjny projektów rozwojowych. Jeżeli zwyciężymy 9 czerwca, będzie to czytelny sygnał dla rządu KO, Trzeciej Drogi i Lewicy, że należy podążać za ambicjami
Polaków i stawiać na rozwój. Ponadto w Europarlamencie będę realnie mógł zabezpieczyć większe środki na przykład na rozwój kolei, który jest ważnym komponentem CPK. Będę mógł również monitorować unijną
politykę energetyczną, dbając by wśród preferowanych źródeł energii uwzględniano atom, co też przełoży się na większe możliwości finansowania naszych inwestycji. Polski nie stać na rezygnację z CPK,
elektrowni atomowych lub rozbudowy portów – jeżeli chcemy się rozwijać, czerpać zyski z podatków i ceł, stawać się hubem transportowym, gospodarczym centrum regionu, a jednocześnie państwem bezpiecznym w zakresie dostępu do własnej i czystej energii, musimy kontynuować
rozpoczęte przed 13 grudnia 2023r. inwestycje.
 
Red. Panie Wojewodo, na koniec muszę spytać o perspektywę lokalną – dlaczego akurat mieszkańcy okołowarszawskich powiatów mieliby w Panu upatrywać godnego reprezentanta swoich interesów w Brukseli i
Strasburgu?


TB: Wszystkie kwestie, o których wspominałem, dotyczą oczywiście każdego Polaka. Każdemu zależy, by w jego okolicy nie grasowali nielegalni migranci, by nie musiał wydawać bajońskich sum na remont
domu, droższą energię czy wyższe ceny paliwa. Każdemu, jak sądzę, leży
na sercu polska suwerenność, której musimy strzec, byśmy o polskich sprawach decydowali w Warszawie, nie zaś przyjmowali wytyczne z
Brukseli bądź Berlina. Każdemu także powinno towarzyszyć pragnienie, byśmy posiadali wciąż własną walutę, nie zaś przyjmowali euro, na którym w wymiarze finansowym zyskali jedynie Niemcy oraz Holendrzy. Natomiast
w przypadku mieszkańców powiatów okołowarszawskich dodatkowo istotna
wydaje się ambicja, by nie stracić osiągnięć ostatniej dekady, gdy wzrastały
ich dochody, modernizowały się ich miejscowości, gdy po prostu korzystali
z gospodarczego sukcesu rządów Prawa i Sprawiedliwości. Sukcesu, który
oczywiście mieszkańcy współtworzyli. Będę nieustannie zabiegał o kierowanie do miejsc takich jak Pruszków, Grodzisk Mazowiecki,
Legionowo, Wołomin, Otwock, etc. jak największej puli środków unijnych, do pozyskiwania finansowania dla nowych projektów inwestycyjnych, lokowania tu nowych miejsc pracy. Skuteczny europoseł,
który zamiast zakładania marynarki możnym eurokratom, codziennie zabiega o korzystne modyfikacje unijnych aktów prawnych, może naprawdę dużo uzyskać dla swojego regionu i w tym lokalnym wymiarze chciałbym
być również godnym reprezentantem tej części Mazowsza.
 
Red. Dziękuję za rozmowę i przypominam naszym czytelnikom, że już w najbliższą niedzielę, czyli 9 czerwca, odbędą się wybory do Parlamentu Europejskiego. Na pięcioletnią kadencję wybierzemy 53 europosłów z
Polski.
 
TB: Dziękuję za rozmowę i apeluję: warto uczestniczyć w wyborach, by samemu decydować o polskich sprawach w Unii Europejskiej.